ETAP IV WYPRAWY GRUPY „6BIKES” W 2018 ROKU
Zwiedziliśmy Grodno trochę rowerem, trochę na własnych nogach. Miasto warte zwiedzenia, bardzo często można spotkać elementy polskości, ale to nie powinno nas dziwić ponieważ to miasto w przeszłości było polskie. Jak dowiedzieliśmy się od osoby przyjmującej nas na w miejscu zakwaterowania, bardzo dużo osób w tych okolicach posiada kartę Polaka.
Aby się czegoś dowiedzieć trzeba rozmawiać z ludźmi, lecz ciężko jest rozmawiać z ludźmi, którzy się czegoś boją. Zauważyliśmy, ze rozmawiali z nami, tylko na osobności, jak tylko ktoś pojawiał się w pobliżu zaraz była zmiana tematu lub wykonywanie innych czynności. No cóż taki kraj.
Z uwagi, że zakwaterowanie mieliśmy w hotelach sportowych zlokalizowanych przy stadionach, więc mieliśmy okazję zwiedzić także takie obiekty. Tym razem był to stadion NEMAN GRODNO, obiekt naprawdę utrzymany w nienagannym stanie.
Tyle o Grodnie (trochę zdjęć poniżej), rano ruszyliśmy dalej w kierunku miejscowości Bruzgi, czyli przejścia granicznego z Polską, po naszej stronie to Kuźnica. Przed nami tego dnia było do przejechania około 150 km, więc musieliśmy trochę trzymać tempo trasy. Niestety nie dane nam było zrealizować w pełni naszego planu przejechania całej Białorusi z północy na południe ze względu różnej interpretacji przepisów przez niektórych urzędników białoruskich. Musieliśmy na trochę wrócić do Polski. Ale nie odpuściliśmy.
Kuźnica to przejście graniczne, które jest jednym z większych przejść z Białorusią, więc spodziewaliśmy się dużej kolejki, ale okazało się, że mamy farta bo udało nam się przejść praktycznie „z marszu”.
Naszym celem w dniu dzisiejszym była Białowieża do której z przejścia zostało nam około 110 km.
Ruszyliśmy praktycznie pasem granicznym. Jeżeli ktoś jechał tym szlakiem kiedyś to wie, że widoki są po prosu piękne. Trochę pagórkowate tereny, małe wioski ze starymi drewnianymi domami i spokój.
Niestety, ten spokój był okupiony jakością dróg. Jak do tej pory w trakcie naszej jazdy przeważał asfalt, ale w tym dniu sytuacja się odwróciła. Przeważnie były to drogi polne, bruk i dużo piasku. Rower obciążony sakwami z ekwipunkiem nie bardzo lubi piasku. Niestety na tym odcinku część grupy wyraziło swoje negatywne opinie na temat wyznaczenia trasy takimi drogami. Ale wyprawa ma swoje prawa, jedziemy trasami, które są dla nas nieznane i nie wiadomo co napotkamy przed sobą, i w tym cała zabawa 😊. I do przodu. Fakt, przeważający piasek, który na tym odcinku jednak dominował, dawał „w kość”, a kilometrów do przejechania było jeszcze dość dużo.
W miejscowości Krynki zrobiliśmy małe zakupy w miejscowym sklepie „GROSZEK”. I w tym miejscu chcielibyśmy pozdrowić ekipę tego sklepu. Bardzo miłe panie bezinteresownie ugościły nas herbatą i kawą. Dziękujemy. A tak na marginesie czy wiecie, ze w Krynkach znajduje się największe rondo w Polsce? Sami nie wiedzieliśmy.
Dalej odwiedziliśmy miejscowość Kruszyniany znaną z zamieszkiwania przez polskich tatarów, w której jest meczet. Nie omieszkaliśmy go zwiedzić. Po małym posiłku w „Tatarskiej Jurcie” ruszyliśmy dalej do celu.
Okrążając Zalew Siemianówka, dotarliśmy do miejscowości Narewka. Ciekawostką Zalewu Siemianówka jest fakt, ze przez jego środek przechodzą tory kolejowe.
Niestety przed Narewką przytrafiła nam się mała awaria, mianowicie pierwsza i ostatnia na tej wyprawie dziurawa dętka. Ale to nie problem dla nas, i po krótkiej przerwie serwisowej jechaliśmy dalej.
Za Narewką mieliśmy wjechać na GreenVelo, ale tu następna niespodzianka tego odcinka, szlak był nieprzejezdny i zamknięty. Niestety zmuszeni byliśmy nadłożyć trochę kilometrów.
Wieczorem dotarliśmy do Białowieży. Trochę regeneracji i następnego dnia przed nami kolejne spotkanie z Białorusią.
Odcinek tego dnia był bardzo wymagający. Planowane było około 150 km, które powiększyło się do koło 165 km. W większości to trasy szutrowo – piaskowe, było też dużo bruku. Asfalt to około 15%, drogi szutrowe, polne, leśne to 85%.
Następny dzień wyprawy to początek naszych drobnych problemów na Białorusi. C.D.N